Bez kategorii

Andrzejki przez cały rok czyli co robia małe Lilianki nocą

Andrzejki. Jedna wielka impreza. Od 5 lat albo i dłużej.
Mama mówi, że już w brzuszku nie chciałam w nocy spać. W nocy byłam
najaktywniejsza a tu kopnęłam w żebro a tu w wątrobę – no co ciasno było,
trzeba było się łokciami rozpychać – podobno taka umiejętność w życiu się
przydaje.
Potem nie chciałam spać bo coś mi było. Jedni to kolkami
nazywali, inni niedokształconym jeszcze układem nerwowym, jeszcze inni napadami
padaczkowymi a jeszcze kolejni twierdzili że to norma. Pamiętam te kilometry w
chuście przy Sade od okna do drzwi. A tata do teraz jak słyszy Sade to aż mu się
zbiera…choć i dziś czasami się sprawdza. Jednak na topie są kołysanku –
utulanki 😉 Nie da się ukryć, że muzyczka jest mi do życia potrzebna jak ten
tlen z rurki co mi czasami dają.
Jedno jest pewne nie daje spać rodzicom. No bo jak ja nie
śpę to on będą? No co wy – nie ma tak dobrze 😉  Potrafię nocami szaleć, krzyczeć, piszczeć,
turlać się po łóżku. Najgorzej to maja pewnie sąsiedzi, których budzę np. o 3
swoim piskiem obdzieranego ze skóry zwierza, którego słychać na 2 końcu osiedla.
W dzień wrzeszczę i krzyczę to niby czemu nie w nocy?  Wierze im na słowo, że jest noc ale to dla
mnie trochę abstrakcja. Dzień/ noc. Co za różnica?

 Ba ale i mnie najcichszy
dźwięk potrafi mnie obudzić ( o wiertarce koło 22 nie wspomnę kochany
sąsiedzie!).
Jak nawet już zasnę po przysłowiowej dobranocce i tak się
budzę jak niemowlę. Co 2 h.  No czasami
mi się zdarzy pospać dłużej. Niby wszystko przez moją główkę. Raz, że tam coś z
tymi fazami snu nie halo. Dwa ta moja przyjaciółka nieszczęsna często też daje
mi popalić w nocy i mnie napada o najmniej spodziewanej godzinie i nie daje
spać. Chce trochę poskakać i potrząść moim ciałkiem. I jeszcze te paskudne cegły
co mi na klacie siadają  i nie pozwalają
oddychać i spać czasami. Ciasno tak z nimi wszystkimi w jednym łóżku. Więc czasami
zostawiam je w tym moim (niech się tam goszczą) a ja idę do rodziców. No do
mamy. A tata wtedy  najczęściej ląduje na
kanapie biedak ( no ale musi się wyspać co by potem w pracy dawał rade trochę).
Parę razy to mama zdezerterowała, choć coś potem jęczała, że mamy
najniewydgodniejszą na świecie kanapę!

Ha ale i  potrafię nie
spać np. 36h. W ogóle. Zdążają się takie chwile niestety. Rodzice oczy na
zapałki i superglu a ja ani myślę spać. Co prawda wtedy raczej nie jestem jakoś
wybitnie aktywna – po prostu jestem w swoim świecie – może śpię ale z otwartymi
oczami? Niemniej trzeba mnie pilnować non stop bo w takich chwilach jedno jest
pewnie – epi czai się za rogiem. I zawsze jest 1:0 dla niej. No bo o takich
sprawach jak zmian ułożenia z boczku na boczek i inne podstawowe rzeczy nie
wspominam.

Jeszcze jest trzecia strona medalu – potrafię spać 24 h na
dobę non stop. No po prostu do wyboru do koloru. Kiedyś nawet spałam w basenie
na zajęciach. Hania pamiętasz? Ciocie nie mogły się nadziwić. No co zmęczona
byłam po tym wycisku co mi zaserwowali. Ale już też wiemy – co za dużo tez nie
zdrowo. Źle się takie przygody kończą – często też wtedy wygrywa przyjaciółka
na e.

To się nazywa relaksik 😉

Kiedyś rodzice stawali na głowie, żeby jakoś to unormować.
Wieczorne rytuały, muzyczki, bujaczki  nawet lekarstwa, mówię wam cuda
na kiju. Ale w końcu zrozumieli, że ten typ tak ma. Bardzo nie lubią jak im
lekarze rzucają na odczepne: „ te dzieci tak maja” ale faktycznie „ te dzieci
tak mają”.  Wiele moich koleżanek i
kolegów andrzejkuje . No i co… nic się nie zrobi. Można próbować. Ale raz ze ta
nasza przyjaciółka kochana ma różne oblicza i potrafi życie wywrócić do góry
nogami to jeszcze wszystkie dodatkowe cuda nie ułatwiają sprawy. Trzeba pokochać  😉

Dobra a teraz idę spać póki mogę. W nocy trochę poszalałam to teraz
pośpię może choć chwilkę. Za rogiem czają się podobno ze szkoły i nie będę mogła
sobie już tak  spać kiedy chce ale o tym napisze wam jutro bo to ciężki temat tak
niestety wychodzi na to;/ Jak słucham co mi Ksawek opowiada to odechciewa mi się szkoły.

Fajne? Udostępnij!

Jeden komentarz