Chcę mieć wybór!
“Czasami otwierasz oczy i nie wierzysz ze dasz radę kolejny dzień to wszystko ogarnąć. Czasami otwierasz oczy i zastanawiasz się jak to możliwe że już trzeba wstać. Czasami nie otwierasz oczu bo nie zdążyłaś jeszcze ich zamknąć. Mamy tak mają.” A. K.
Codziennie rano wstaje i myślę jak będzie wyglądał mój dzień. Planuję. Lubię jasno wiedzieć co mnie czeka. Robię sobie listy. Odhaczam wykonane zadania. Planuję. Od zawsze.
Prawie nie słucham radia. Prawie nie oglądam telewizji. Żyje pod kameniem.
Jestem mamą. Mamą wyjątkową. Bohaterem. Kobietą. Najbardziej na świecie nienawidzę jak ktoś decyduje za mnie.
Nikt się mnie nie pytał czy chce zostać tym bohaterem w swoim domu. Ktoś gdzieś zdecydował za mnie. Ok. Rozumiem. Genetyka. Coś było na studiach. Coś tam pamiętam i wiem jak to działa.
Ale mało kto to bohaterstwo ma we krwi. Ja napewno nie. Fakt nie marzyłam nigdy o zawrotnej karierze. Marzyłam o spokoju. Marzyłam o dużej rodzinie. Wiedziałam, że to nie jest bajka. Że to wiele nieprzespanych nocy. Ospa. trzydniówka. Przedszkolne bale. Pierwsze złamane serca. Studniówki. Wnuki…
Ale nigdy nie przyszło mi do głowy…
Że do końca życia będę czuwała co noc sprawdzając czy moje dziecko wciąż oddycha. Że do snu będzie mi przygrywał dźwięk rodem z sali intensywnego nadzoru. Że będę sikać przy otwartych drzwiach by słyszeć czy zdążę przed kolejnym napadem. Że nie będę umiała pomóc własnemu dziecku ulżyć w bólu. Że przez całe życie będę zmieniała pieluchy które ni jak nie przypominają maleńkich słodkich pieluszek noworodka. Że będę musiała zmierzyć się z fizjologią wyprzedzającą o dekady rozum. Że każdego dnia będę rozgniatała, mieszała, odmierzała tony tabletek i syropów. Że będę żebrała o procenty by na te leki mieć. Bo nie będą to te procedury za które mi płacą. Że nie będzie to moją pracą zawodową. Bo jej już nigdy mieć nie będę. Że nic już nie będzie tylko moje i dla mnie. Że niektórych przyjaciół nie będzie. Bo nie udźwigną. Że jak nagle serce stanie zostane z niczym. Że świat się skończy. A ja dla świata.
Że nie będę mogła liczyć na pomoc tych którzy tą pomoc obiecują. Że będę musiała tak zmieniać te pieluchy żeby ich starczyło bo limit jest taki a nie inny. Że jeżeli będę chciała, wróć będę miała siłę, walczyć to muszę liczyć tylko na siebie i najbliższych. Że wsparcie i pomoc to utopia. Że nikt nie będzie potrafił nam wskazać drogi. Że będzie trzeba walić w wiele drzwi i wybijać wiele okien. Że będę tak bardzo się cieszyła, że mam taki a nie inny zawód bo zaoszczędzę wiele na opiece. Że żeby odetchnąć będę musiała liczyć tylko na męża bo o opiece wytchnieniowej to za morzami słyszeli. Że jak zechce iść do kina to najwyżej na My Little Ponny. Że z zazdrością będę patrzyła jak walczą za morzem żeby z dobowej pomocy nie zabierali im paru godzin. Że będę musiała wstydzić się tego co mam choć pracowałam od 19 roku życia na paru etatach na to. Że byłoby najlepiej jakbym ubrała worek pokutny i przepraszała, że mam takie a nie inne dziecko. Że to, że w sumie kocham moje życie i chce się nim cieszyć będzie źle odbierane.
Nigdy nie myślałam…
Że będę drżała na samą myśl o przyszłości mojego dziecka. Że wiedząc, że kolejnej ciąży mogę ja albo dziecko nie przeżyć będę się bała przytulić do męża. Że będę drżeć na myśl o dorosłości mojego dziecka. Że nie będę chciała oglądać telewizji. Że nie będę chciała słuchać radia. Że nie będę chciała słuchać co potrafi dziać się za murami różnych instytucji, które mają dać opiekę i wsparcie osobom, które jej potrzebują. Że nie będę potrafiła przeżyć kolejnej ciąży niepokalanie poczętej w takim miejscu.
Nienawidzę jak ktoś mi mówi co mam robić. Lubię mieć wybór. I choć nie popieram wielu rozwiązań. I choć boję się tego co i w jakim celu jest wykorzystywane. I choć polityka dla mnie to bagno. Nie chcę musieć bać się każdego dnia. To co już mam i to o co bać się muszę już mi wystarczy.
Chce mieć wybór. Ja i moja córka!
Ogród na balkonie. Warzywnik.
Polecam: Zupa Chrzanowa
Zobacz również

Święta Święta i po Świętach….
30 grudnia 2017
#feedingtubeawarenessweek
8 lutego 2015
11 komentarzy
Aneta
Kazda mama jest bohaterem a o takie mamy jak Ty nalezy dbac… panstwo powi no zadbac
liliannawaleczna
Wiesz to nawet nie chodzi o nie wiadomo co! To chodzi o elementarne sprawy. O to żebyśmy mogli żyć jak wszyscy inni. Żeby nie spychać nas na margines. Nie traktować jak patologię. Ba co ja mówię niejednokrotnie oni mają lepszą pomoc niż my rodziny z niepełnosprawnymi dziećmi….
Roma
Ile uczyć, emocji , wzruszona dziękuję ci Aga za to .
liliannawaleczna
I ja dziękuję! <3
Lidka
Cała prawda. Tam na górze kłócą się komu kolejny pomnik się należy , a o nas matkach na całym etacie, że czasami doba za krótka , że czasu na sen nie ma, na wypicie choćby ciepłej herbaty, nikt nie myśli. Oni wiedzą, że my dla swoich dzieci poświęcimy wszystko . I nie marnujemy czasu na bezsensowne spory, choć czasem coś w środku się buntuje, krzyczy. Super piszesz Aga
liliannawaleczna
A my tak naprawdę walczyć musimy każdego dnia. Jak nie o dofinansowanie to o zwyczajną wizytę u lekarza o otwarciu oczu i wstaniu z łózka nie wspominając… Pozdrawiamy Was dzielne dziewczyny!! :-* ( i chłopaki 😉 )
Kamila / Z naciskiem na szczęście
Masz w sobie siłę, co udowadniasz tym wpisem i co najważniejsze przekazujesz ją innym!
Ula - książkowe powroty
Każdy z nas powinien móc decydować o swoim życiu. Nigdy nie pozwoliłabym na wtrącanie się kogokolwiek w tak elementarne sprawy, a to, co obecnie dzieje się w kraju, zupełnie mnie przeraża. Mieszkam za granicą, więc nie jestem bezpośrednio dotknięta tym problemem, ale i tak krew mnie zalewa na myśl o tym, co teraz się u nas dzieje. Nie mam dzieci i to właśnie MÓJ wybór. Nikt nie ma prawa narzucać nam, jak mamy postępować. I tyle.
Anna
Najgorsze, że ktoś za nas decyduje. To prawda. Nie znając przypadku. Przecież każda z nas jest inna. Dziękuję za ten wpis.
Karolina | Sunday's Diet
Święta racja. Wspaniały post. Zazdroszczę siły i wytrzymałości.
liliannawaleczna
Dziękuję!!!