Jak nie zwariować? A wariuj!
Od niedzieli, a w sumie już od piątku bo miałam na niedziele pisać o kolejnych naszych sposobach, zastanawiam się jak nie zwariować? Pisze tutaj rób to rób tamto. Robie wszytko o czym wiem i co działało a tu nic! Nie daje rady w tym tygodniu! Ani Endorfiny. Ani żadne planery cuda. Chyba brak snu i poziom stresu daje popalić!
Kiedy Lika jest w super formie zapominamy chyba jak to jest jak jest żle. Wolimy zdecydowanie skupiać się na dobrych chwilach. Wykorzystywać je na ile się da. Do dobrego człowiek bardzo szybko się przyzwyczaja. A gdy nagle przychodzi coś co dowali na całego ciężko się pozbierać.
Jeszcze chwilę temu byliśmy u znajomych. Lilka bawiła się z dzieciakami. I w nocy trach. O 180 stopni. Przyszedł napad i zniszczył wszystko. Głowa leci, tułów nie trzyma, nogi odmawiają posłuszeństwa. Wracamy do początku. Wszystkie plany szlak trafił. Zweryfikować trzeba było plany dnia, tygodnia, miesiąca. Odwołać wizyty i wyjazdy.
No i jak nie zwariować? Chyba trzeba pozwolić sobie zwariować na chwilę! Przeżyć i dać sobie czas. Złe minie tak wiemy ale człowiek by tak do przodu chciał! Ukochajcie mnie! Będzie nas pewnie trochę tu w internetach mniej. Bo co mam pisać? Jak śpię snem maksymalnie przerywanym. Albo cewnikuje, podłączam pompy, podaje wlewki i leki? Jak daje się ohaftować po raz kolejny? Bo jak się tulimy to już wiecie. A na tym to będzie się opierało w najbliższym czasie. Bo teraz najważniesze żeby Lili było najlepiej! Na insta pewnie najprościej będzie być z nami na bieżąco! I dodać nam trochę otuchy!
Ale nie poddamy się! Co to to nie!
Jeden komentarz
Pingback: